środa, 8 grudnia 2010

Kierowcy marszrutek – kreatorzy, wizjonerzy, szaleńcy...

Tak tak..każdy artysta ma w sobie coś z szaleńca..a oni kierowcy marszrutek – „artyści” w swoim fachu – nie odbiegają od tego schematu:) Kreują pasy ruchu, których nie ma. Zawsze pod prąd. Wyprzedzają 3W czyli wszystko, wszystkich, wszędzie. Niedoścignieni pod każdym względem.

Jeśli życie Ci nie miłe skorzystaj z marszrutki – istnieje duże prawdopodobieństwo, że
a) ulegniesz wypadkowi, w którym z Ciebie i Twoich współtowarzyszy podróży zostaną tylko słynne „krew i kłaki”,
b) dostaniesz zawału serca widząc jak kierowca jedzie pasem, którego nie ma,
c) wypadniesz przed przednią szybę, kiedy marszrutka niespodziewanie zahamuje na psie (który może miał marzenia i chciał jeździć koleją, ale już za późno);)

Ale nie taka marszrutka straszna...bo tu i w sposób łatwy szacunek i sympatię swoją wielką można okazać..wystarczy tylko przy wyjściu zapłacić za wybraną przez siebie osobę, której to pokazać chcemy, że darzymy ją szacunkiem. I tak ni razu można świadkiem być babuszkowych sprzeczek – która za którą ma zapłacić, która której więcej dłużna, która którą bardziej szanuje, która starsza, której się bardziej należy...no i że może tym razem jednak ja zapłacę ;)

Kiedy z marszrutki korzystasz na gruzińskich drogach, musisz znać magiczne słowo "gaczeret" czyli w wolnym tłumaczeniu „zatrzymaj marszrutkę dobry człowieku w tymże miejscu, w którym to właśnie jesteśmy”. Warto pamiętać, że słowo to należy wypowiadać z odpowiednim akcentem i dużą dozą nonszalancji w głosie. To słowo ma naprawdę dużą siłą pozwala zatrzymać marszrutkę, gdziekolwiek się chce, na środku skrzyżowania czy na światłach, pozwala też zatrzymywać ją co 5 metrów...bo w Gruzji kierowca dobry, to taki który każdego usłucha i pod dom podwiezie nawet. Na osiedlach czy mniejszych osiedlach marszrutki czasem zbaczają z głównej ulicy i wjeżdżają w dziwaczne osiedla, gdzie przy blokach krowy się pasą i gdzie pod kołami żwir i piach..po to tylko żeby wysadzić tam jednego dziadzia z wielkim workiem mąki. I kto powiedział, że przystanki są potrzebne? :)

Marszrutki to pojazdy doświadczone przez los, niektóre bez wątpienia pamiętają czasy ZSRR, a inne już w tym czasie nadawały się na złom, ale jak widać w przyrodzie nic się nie marnuje-wciąż świetnie dają sobie radę współcześnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz